Ewelina
„Mam 29 lat i od ponad 20 choruje na łuszczycę. Choroba towarzyszy mi 8 roku życia, gdy ostro zachorowałam na anginę i po chorobie pojawiła się pierwsza plamka. Jednak, po długim leczeniu nastąpiła kilkuletnia remisja. Łuszczyca wróciła gdy przygotowałam się do matury. Fala stresu wywołała falę zmian na skórze. Od tego czasu łuszczyca nie opuściła mnie na krok. To czas trudny i bolesny. Czas braku akceptacji siebie i choroby, wypełniony smutkiem i gniewem. Nie dopuszczałam do siebie, że jestem poważnie chora i muszę o siebie zadbać. Próbowałam różnych metod leczenia niestety nic nie pomagało a ja cierpiałam. Łuszczyca ograniczała mnie we wszystkim. Lubie żyć intensywnie, dużo podróżować, ciężko pracować. Niestety czułam, że muszę zupełnie zmienić styl życia by opanować postępującą chorobę. Gdy do drzwi zapukało ŁZS - łuszczycowe zapalenie stawów a skóra schodziła warstwami, zostawiając bolące plamy byłam przerażona. Nie mogłam siedzieć, leżeć, o pracy i sporcie nie było mowy gdyż straciłam możliwość poruszania się. Wylądowałam w szpitalu z chorymi stawami i depresja. Zrozumiałam, że w końcu muszę o siebie zadbać. Zaczęłam leczenie biologiczne, na własny koszt, gdyż nie chciałam już dłużej czekać w kolejce na leczenie kliniczne, chciałam zacząć żyć - to było najważniejsze. Obecnie choroba ustępuje, z dnia na dzień poprawia się stan mojej skóry i stawów, mój stan psychiczny i jakość mojego życia. Znowu mogę robić to co kocham. Mam jednak świadomość, że choroba może wrócić. Natomiast tym razem jest inaczej, mam zupełnie inne podejście, wiem, że cokolwiek się nie stanie będę umiała sobie z tym poradzić i o siebie zadbać. Mam wrażenie, że łuszczyca nauczyła mnie jak być silną osobą i niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdziemy zawsze szukać pozytywów.